Dzień z życia
Taki typowy wieczór w zagranicznym hotelu bez towarzystwa. I po prostu musisz się gdzieś przejść, nawet jak nikogo nie znasz i jest już ciemno.
Droga na stację była krótka i prosta, taka jak lubię. Samochodów i ludzi mało, okolica nie zamieszkała bo koło lotniska. Kto ma dojechać to dojeżdża i ,,out” – znika. Bo co tam robić? Ani mieszkać, ani się czymś zachwycać. Trzeba dolecieć, odebrać kogoś i ewentualnie pracować.
Przy dystrybutorach kilku tankujących, a przed sklepem przy stolikach Hindusi rozmawiający w swoim rodzimym języku. W tle muzyka, taka wesoła, coś jak z USA – ni to jazz, ni to blues, ni to rock and roll – coś w sam raz do picia kawy i obserwowania ludzi. W Irlandii ludzie nie są tacy ,,piękni” jak w Polsce. Każdy jest tu kimś jakby mało ważnym. Mam wrażenie że nikt tu się z niczym nie obnosi. Nawet śniadania jedzą skromne – takie bez warzyw. A jeśli już są, to mało. Oni są jakby świadomi życia. I może dlatego myślą inaczej. Może chodzi im o coś, czego my w Polsce nie widzimy. Bo albo polityka, albo gonitwa za czymś, albo inna sytuacja z rodzimego podwórka która wiecznie zaprząta nam głowy.
Kawę kupiłem sobie w wersji large – taką mleczną latte bo było już późno. Lubię mleczne kawy wieczorową porą. Zastępują mi często kolacje. Pije sobie taką i czuje się jakbym pił kakao – wspomnienia z dzieciństwa. Do kawy zakupiłem taki jogurt z musli za 3 euro – dają do niego drewnianą łyżeczkę. To znaczy nie osobno – łyżeczka schowana jest pod wieczkiem i trzeba się dobrze przyjrzeć aby ją znaleźć. Ostatnim razem tego nie wiedziałem i wziąłem sobie drewnianą łyżeczkę ze stoiska obok. Pomyślałem wtedy że jestem sprytny, że radzę sobie w życiu. A potem, miałem po prostu dwie łyżeczki i w sumie mogłem nic nie brać. Picie było przyjemne. Usiadłem na zewnątrz obok tych gadających Hindusów. Nie wyglądali ani na bandziorów, ani na zbyt towarzyskich – coś tam mieli do przegadania. Po kilku minutach zresztą poszli sobie zostawiając mnie samego – jeden z nich tylko spojrzał na mnie spode łba jakbym mu w czymś przeszkodził okrutnie. Trudno, ja też muszę mieć coś z życia na wyjeździe biznesowym.
Do pokoju wróciłem po 22:00. W momencie w którym to relacjonuje, lampka z mojej prawej strony daje przyjemne i ciepłe światło. Coś mi podpowiedziało że musiałem to dzisiaj napisać.

Ostatnie wpisy
- Nigdy nie mów ,, nigdy”.
- Wydaje mi się, że mimo wszystko, jako społeczeństwo, zabrnęliśmy trochę za daleko.
- Dzieciństwo czy Dorosłość? Dla mnie oczywistym wyborem jest dorosłość. Argumentów mam kilka.
- O mężczyźnie
- Bohaterowie
Skomentuj post