Każdy wybiera coś innego.
Do baru wszedł kilkanaście minut po mnie. „Siema!” Nie padła jednak żadna odpowiedź. Niepocieszony, omiótł lokal wzrokiem i ruszył przed siebie. Usiadł niedaleko nastolatka bawiącego się telefonem. ” Mógłbyś mi kupić jakąś kanapkę?” – zapytał młodego.
Przez kolejne minuty, tłumaczył mu i objaśniał. W tonie jego głosu nie było ani odrobiny wstydu. Reakcje nastolatka należały jednak raczej do lakonicznych. W barze, oprócz mnie, siedziało jeszcze kilka innych osób – wszyscy, naturalnie zaczęliśmy się przysłuchiwać tej ich rozmowie. I wtedy sobie przypomniałem – widywałem go już wcześniej, tyle że na ulicy. Nie wyglądał mi nigdy na bezdomnego. Sposób mówienia i mowa ciała, sugerowały raczej kogoś o bardzo wysokim potencjale życia – na przykład takiego kierownika od spraw technicznych podczas wielkich koncertów. Takiego, co to potrafi równo podzielić pracę, szybko reagować na sytuacje kryzysowe, a czasem też krzyknąć – kogoś pogonić gdy trzeba. W jego spojrzeniu, było właśnie coś z takiego ,, zarządcy” – organizatora.
Zawsze gdy go spotykałem, ubrany był naprawdę nie najgorzej – ogolony, no i w ogóle… I choć mi tym imponował – że tak potrafi dbać, tułając się nieustannie po mieście – zachowanie jego mnie odstraszało. Bo to taki przesadnie głośny typ człowieka był – taki w swej naturze nawet nonszalancki. Mnie, rzadko prosił o jedzenie – zwykle pytał się czy nie mam fajek. I choć zachowanie jego, niepomiernie mnie irytowało – miałem do niego szacunek. Jego bezpośrednia szczerość była ujmująca. Od Innych, jemu podobnych, bił taki życiowy dystans. Unikali bezpośredniego kontaktu, płoszyli się. Proszenie o pieniądze sprawiało im ból – na ich twarzach pojawiał się wtedy taki życiowy ,,weltschmerz”. Rzadko wpadali na pomysł – na wysiłek – by zmienić to nastawienie. A ten? Nigdy w życiu. On z ,,wysokiego c”, zawsze konkret, pełen energii i wiary w to, czego aktualnie, w danym dniu potrzebował.
Często wybieram się na spacery do lasu – kilka razy go tam spotkałem, gdy wracał do tego swojego miejsca spoczynku i noclegu. Panował tam zawsze spokój – naprawdę urokliwy zakątek łączący miasto i dzikie Królestwo Drzew. I tak sobie tego dnia pomyślałem. Co takiego wie on, czego my nie wiemy? Czemu wybrał taką, a nie inną drogę? No i właściwie czemu, poszedł aż w takie ekstremum? Liczę na to, że pojawi się jeszcze okazja, a mnie starczy odwagi, by go kiedyś o wszystko wypytać osobiście – szczerze z nim porozmawiać.
Najwyższy, i możliwy do osiągnięcia wymiar wolności… Czy on go osiągnął?
Ostatnie wpisy
- Nigdy nie mów ,, nigdy”.
- Wydaje mi się, że mimo wszystko, jako społeczeństwo, zabrnęliśmy trochę za daleko.
- Dzieciństwo czy Dorosłość? Dla mnie oczywistym wyborem jest dorosłość. Argumentów mam kilka.
- O mężczyźnie
- Bohaterowie
Skomentuj post