Pojawiają się nagie i…
Tych myśli nie kontroluje. Nachodzą mnie, gdy się niczego nie spodziewam. Pukają do moich mentalnych drzwi, a gdy otwieram, ukazują się kompletnie nagie i pełne kuszącego buntu.
***
Świat się zmienił. Kiedyś było mniej elektroniki a więcej ludzi. Więcej człowieka w człowieku. Teraz ten ,, humanizm” się rozmył. Tak jak masło nagle stało się „light”, tak charyzma stała się teraz lurą niezdatną do picia. Nie ma jej. W miejscu w którym przebywam nie spotykam. Widzę za to co innego. Uświadomiłem sobie, że cel jest prosty a świat olbrzymi. Że można być zdyscyplinowanym i podążać naprzód. Niektóre rzeczy unicestwiają się same. Nie ma potrzeby zawracania sobie nimi głowy. Kawa na przykład – choć to może błahostka, smakuje mi niemal o każdej porze dnia a nawet nocy. Nie chce mi się stosować żadnych literackich reguł. Tworzenie nie ma reguł. Tworzenie już z samej definicji nijak ma się ze schematami. Chciałbym surfować, i obserwować życie, od najlepszej możliwej dla mnie strony. Gusta innych mnie nie interesują.
***
Lubię ludzi i chciałbym dla nich dobrze. Sam dla siebie jestem jednak okrutny. Nie, już od dawna nie chce mi się już nikogo słuchać. Tak mniej więcej od momentu, kiedy kazali mi iść do szkoły. Nie, nie rozumiałem. Myślałem, że życie człowieka polega na byciu wolnym. Wierzyłem w to, nim jeszcze nauczyłem się czytać. A potem, kazali mi powtarzać po innych. Długo się opierałem. Nawet sposób liczenia ułamków miałem swój własny. Jemu tez się sprzeciwili.
***
Życie bez sztuki oznacza dla mnie śmierć. Może i brzmi to jak metafora. No ale czym jest życie bez inspiracji? Dla mnie niczym. Mogę jeść, spać i udawać człowieka. Ale człowiekiem jest się tylko wtedy, kiedy można tworzyć. Mówili: „Ucz się, będziesz wielki”. A ja mówię : ,,Doświadczaj, wybieraj i nie poddawaj się – a będziesz wielki ”. Niech mi ktoś napisze że nie mam racji.
***
Etap ,,życia z sobą samym” dobry jest. No ale nie na dłuższą metę, na dłuższą metę to nawet sosna na ugorze karłowacieje. Przestaje rosnąć gdy nie ma wokół siebie innych podobnych jej wielkością drzew.
***
Jestem w miejscu które kipi kulturą. Przychodzą tu mężczyźni w dziwnych spodniach, zbyt szczupłe kobiety na których ubrania wiszą jak na manekinach. Z głośników leci taka muzyka, jak z jakiegoś starego francuskiego filmu. Na pewno nie polskiego. Gra na fortepianie. Tylko to. Bez perkusji, bez gitar i basu. Taka prostota w muzyce, w dniu, w miejscu.
***
Czasem mam wrażenie, że doceniam sztukę tylko z tego powodu, że doświadczyłem jej cholernego braku. Latami żyłem w świecie materialnym, w którym praca musiała być czymś namacalnym a nie pozornie abstrakcyjnym. Abstrakcyjnie to można było chodzić do kościoła – co najwyżej. Reszta miała być już bardzo materialna.
***
W lutym czuje się jak jakiś wór pełen starych rupieci, którego nikt nie potrzebuje. i który sam do siebie czuje gniew nie wiadomo za co. Brak słońca to jednak utrata, której nie można inaczej opisać jak niekompletność. Człowiek jest kompletny tylko wtedy, kiedy ma słońce, dobry posiłek i ludzi z którymi jest o czym rozmawiać.
***
Mam coś robić. Zacznę. Oby tylko to było coś, co ma związek ze sztuką. Inny rodzaj pracy mnie nie interesuje.
***
Skarzą się na mnie już. Kto? Hindusi. Że im czegoś nie potwierdzam. No tak. To fakt. A zamiast czytać te administracyjne informacje znów piszę. Pisanie na wielkich przestrzeniach uwielbiam. I nie czuję ,,tego” w ciasnym mieszkaniu. Jeśli moją winą jest umiłowanie wolności, to w istocie, do tej winy się przyznaje.
***
Ludzie chcą teraz prawdy i wolności. Nikt nie chce czytać o czymś, co nie poprawia jakości życia. Bo i po co? Czy nie lepiej czytać o czymś, co pozwala człowiekowi rozwinąć skrzydła wyobraźni i odlecieć? Odlatywanie jest fajne. Czyżby jednak gremium sławnych krytyków myślało inaczej? Czy nie jest tak, że chcą, by czytało się o tym, co już nieważne, nieistotne i co nie wnosi żadnej wartości? Odpowiedzcie sobie sami.
Skomentuj post